Czas ma to do siebie, że szybko leci, ale czasami mam wrażenie, że mój wybitnie szybko. Szczególnie w takiej chwili jak teraz, kiedy po pierwsze piszę posta z wakacji pod koniec lutego, a po drugie piszę jego właściwie drugą część po 4 miesiącach od pierwszej.
Mam kropelkę nadziei, że ktoś z Was oczekiwał kontynuacji, a może kogoś zachęci dopiero ta część?
Tak czy owak, nadal bardzo mnie cieszy, że chętnie odwiedzacie tę kategorię.
Zapraszam do relacji z atrakcji chorwackich, jakie zafundowała nam natura.
Zacznę od chyba najbardziej popularnego miejsca w Chorwacji, jej wizytówki, czyli Jezior plitwickich. Mimo, że zwiedzone przeze mnie dopiero na końcu pierwszej podróży. Jest to dość istotna informacja, ponieważ jak zauważycie zdjęcia z tego właśnie wyjątkowego mają koszmarną jakość. Powodem był fala morska, która zalała mi obiektyw w lustrzance. Płaczu trochę było, ale szczęście w nieszczęściu, że zdarzyło się to właściwie pod koniec wyjazdu!
Jeziora Plitwickie, a właściwie Park narodowy jezior Plitwickich, to 16 jezior krasowych połączonych w wielorakie sposoby naturalnymi wodospadami. A wodospadów jest tam blisko 90! Park dzieli się na Jeziora górne i dolne, a to co chcemy zobaczyć zależy w dużym stopniu od nas.
Park oferuje nam kilka różnych tras, każda w jakiś sposób inna, bo różnią się przede wszystkim czasem przejścia, na niektórych są odcinki do pokonania pieszo, niewielkimi statkami pasażerskimi oraz pociągami drogowym.
Nas gonił troszkę czas i mogliśmy wybrać jedną z krótszych tras. Niemniej jednak nawet ta krótsza trasa dostarczyła nam spory zasób wizualnych doznań!
Kolejny wart uwagi punkt na mapie Chorwacji. Park Narodowy Kornati to archipelag, składający się z około 150 właściwie niezamieszkałych wysepek. Internetowe źródła podaja liczbę tylko 7 stałych mieszkańców! Nazwa archipelagu pochodzi od jego największej wyspy – Kornat.
Większość wysepek pozbawiona jest roślinności; gdzieniegdzie rośnie
trawa, na kilku z nich uprawiane są winnice, oliwki, figi i południowe
owoce.
Płynęliśmy statkiem z miejscowości Vodice, rejs trwał o ile pamiętam ponad 3h w jedną stronę. Głównym celem było dopłynięcie do słonego jeziora Mir znajdującego się na terenie jednej z wysp. Powstało z przepływu wody morskiej przez okalające skały. Jest dość płytkie i bardzo ciepłe. Mieliśmy tam dwie godziny czasu wolnego i wyruszyliśmy w drogę powrotną. Mimo dość długiego czasu przepływu rejs się nie dłużył, przez cały czas oglądaliśmy cudowne skałki, wysepki czy też pozostałości wiekowych budowli. Woda miała cudowny kolor, a słońce opalało w ekspresowym tempie. Trzeba na to uważać, bo podczas rejsu nie czuć skwaru gdy skórę chłodzi powiew znad morza.
Przez cały czas podziwiamy podobny, choć pod wieloma względami różnorodny krajobraz. Można poczuć się się jak na innej planecie! Miejsce godne odwiedzenia!
Park Narodowy Krka już od początku wejścia na właściwą trasę bardzo przypominał nam spacer Parku Jezior Plitwickich sprzed 3 lat. Na terenie Parku znajdziemy kilka tras, z kilku różnych miast. Można też dopłynąć statkiem ponieważ park został założony w roku 1985 w środkowym i dolnym biegu rzeki Krka.
Kupując bilet na zwiedzanie, jest on ważny cały dzień, ponieważ przy głównym wodospadzie wyznaczono przestrzeń do pływania. To przeciwnie do Jezior Plitwickich gdzie obowiązuje absolutny zakaz kąpieli. Moim zdaniem, to nieporozumienie, że na terenie Parku Narodowego w środku sezonu kąpią się setki turystów. Było to dość niesmaczne, zaburzało przepiękny krajobraz, a krzyki ludzi momentami zagłuszały naturalny szum wodospadów.
Trasa prowadzi przez park w dół, po drodze z góry widzimy już nasz główny cel - przepiękny wodospad z dziesiątkami odcieni wody. Schodzimy na sam dół, gdzie mieści się wodospad i kładka. Kładka prowadzi przez środek jeziora, nie jest zbyt szeroka, a zapełniona turystami. Każdy robi zdjęcia, zachwyca się widokami, przez przejście przez te kilkadziesiąt metrów kładki zajmuje dobre 20-30 minut :D
Tego dnia żar lał się z nieba, ale 3 godzinny spacer był czystą przyjemnością. Praktycznie cały czas wędrowaliśmy lasem, obok wody. Widoki miód malina!
Sami zobaczcie jaka masakra..
Żeby udowodnić Wam, że nie musicie wcale daleko się ruszać ze swoich miejsc zakwaterowania pokażę Wam gdzie przez te dwa razy mieszkaliśmy. Z resztą o tym na pewno przekonujecie się już na trasie po wyjeździe z tunelu Św. Rocha.
Za pierwszym razem wszystko było totalna nowością. Zachwyciło raz i zachwyt trwa do tej pory. Wszędzie ciasne uliczki, oleandry, drzewka oliwne, figowe. Przed Tobą morze, za Tobą góry. W kuchni widok na morze i wybrzeże dalmatyńskie, w pokoju ściana gór. Osobiście uwielbiam!
tędy docieraliśmy do plaży |
Nasze urocze zakwaterowanie jako jedyne chyba w okolicy miało tak wyrazisty kolor, dlatego po powrocie z plaży ciężko było się zgubić :D |
Kocham wodę, a było to moje pierwsze zetknięcie się z tak niesamowitym kolorem wody. W dodatku idealne warunki do nurkowania. Ostrzegam tylko przed bardzo słoną wodą jak widać na zdjeciu :D |
Ostatni dzień plażowania był wyjątkowy, ponieważ morze poczęstowało nas niesamowitymi falami, rzadko spotykanymi przy tym typie wybrzeża. Zabawa była świetna!
Nasz drugi pobyt odbył się w równie urokliwej miejscowości, o nazwie Vodice. Jakbyście się mnie spytali z czym mi się kojarzy to pierwsze co przychodzi mi na myśl to brzeg. Brzeg, plaża były bardzo wyjątkowe. Vodice są miejscowością dość popularną pod względem turystyki, ale m ulokowaliśmy się w sumie na uboczu, gdzie nie sięgały już usypywane plaże i betonowe promenady.
w Tucepi plaża była żwirowa, mnóstwo małych kamyczków. Miała swoje plusy i minusy, ale generalnie nie przeszkadzało to nikomu. Osobiście znacznie bardziej wolę te urocze kamyczki od wszędobylskiego piachu :)
W Vodicach brzeg był bardzo urozmaicony. Kamienie, skały.. Bywały dość potężne. Ale było przepięknie. Pływając już na sporych głębokościach można było napotkać skały które sprawiały, że stawiając na nie stopy masz wodę po kolana. Niestety chwilami trochę to przeszkadzało w pływaniu lub wydłużało wejście/wyjście z wody, ale takie są uroki dzikich plaż, dlatego tez nie narzekam. Bardzo mi się podobało!
Więcej przydatnych opisów znajdziecie z pewnością w internecie, bo aż się roi od profesjonalnych opisów tych przepięknych miejsc.
Ja jedynie przedstawiłam Wam to co zobaczyłam, gdzie byłam i opisałam to co uważam za istotne.
Zachęcam Was do odwiedzenia Chorwacji osobiście!